top of page

LEÚNIK, ÁOWCZY I SPOÁECZNIK

 

         Rozmowa z Jackiem Sakowiczem, leƛniczym z Czarnej BiaƂostockiej, aktywnym spoƂecznikiem i pasjonatem

        

         Od wielu lat Jacek Sakowicz Ƃączy pracę zawodową z dziaƂalnoƛcią w samorządzie lokalnym, a ponadto jest pomysƂodawcą wielu inicjatyw, ktĂłrych realizacja umila ĆŒycie mieszkaƄcom miasta i gminy, a takĆŒe jest dla nich ĆșrĂłdƂem edukacji. Nie przeszkadza mu to zajmować się rodziną, ktĂłra wspiera go w jego dziaƂalnoƛci.

 

         JĂłzef Woronko: Jakie byƂy początki Pana kariery zawodowej?

         Jacek Sakowicz: Pracuję w Nadleƛnictwie Czarna BiaƂostocka od 1982 r. ZaczynaƂem w wieku 17 lat po ukoƄczeniu Zasadniczej SzkoƂy Zawodowej w BiaƂowieĆŒy. Przez pierwszy rok odbywaƂem staĆŒy na stanowisku gajowego. RĂłwnoczeƛnie rozpocząƂem naukę na wydziale zaocznym w Technikum Leƛnym w BiaƂowieĆŒy. ZajęƂo mi to cztery lata. UkoƄczenie tej szkoƂy pozwoliƂo mi awansować na podleƛniczego. Jednoczeƛnie otworzyƂo mi drogę do starania się o dalszy awans, tym razem na leƛniczego. Tego typu kwalifikacje oraz doƛwiadczenie w pracy na stanowisku podleƛniczego wystarczyƂy do tego, ĆŒeby starać się o pozwolenie na samodzielne prowadzenie leƛnictwa. Jednak po ukoƄczeniu Technikum musiaƂem jeszcze odbyć obowiązkową, dwuletnią sƂuĆŒbę wojskowa w Ăłwczesnych Wojskach  Ochrony Pogranicza. Ze stopniem starszego kaprala wrĂłciƂem do pracy na stanowisko podleƛniczego.

 

         J.W.: ByƂy to bardzo niespokojne lata, a dla tych osĂłb, ktĂłre nie zgadzaƂy się z Ăłwczesnym totalitarnym systemem sprawowania wƂadzy nawet niebezpieczne. Jednak w Pana ĆŒyciu wydarzyƂ się fakt, o ktĂłrym nie da się zapomnieć.

         J.S.: Z wojska wyszedƂem na początku paĆșdziernika 1988 r. Ale juĆŒ 11 listopada, czyli w Úwięto NiepodlegƂoƛci, ktĂłre wtedy jeszcze nie byƂo oficjalnie uznawane przez wƂadze, wspĂłlnie z leƛniczym Adamem Oliszewiczem, podleƛniczym Bryndą, Witoldem Kudryckim (wszyscy juĆŒ nie ĆŒyją) oraz Eugeniuszem Lewkowiczem ustawiliƛmy wczeƛniej przygotowany nowy, dębowy krzyĆŒ przy MogiƂce, symbolicznym grobie ĆŒoƂnierza walczącego o niepodlegƂoƛć Polski. Wprawdzie teraz nie byƂoby to niczym nadzwyczajnym, ale wĂłwczas wymagaƂo to od nas duĆŒego poƛwięcenia i odwagi.

 

         J.W.: Czasy się zmieniaƂy. PrzeƂom polityczny nastąpiƂ w 1989 r.,
a potem w  szybkim tempie rozpoczęƂy się zmiany w gospodarce. Jak to wyglądaƂo na przykƂadzie Nadleƛnictwa, w ktĂłrym Pan pracowaƂ?

         J.S.: Lasy paƄstwowe staƂy na progu wielkich przemian, tak jak zresztą inne sektory gospodarki. ZaczęƂo się od restrukturyzacji. PolegaƂa ona na prywatyzacji pewnych zadaƄ – usƂug, ktĂłrymi do tej pory zajmowali się etatowi pracownicy nadleƛnictw. Prywatyzacji podlegaƂy takie usƂugi jak pozyskiwanie drewna i zrywka drewna oraz wykonywanie zabiegĂłw ochronnych i hodowlanych w lasach. Dzięki temu, ĆŒe stawki za wykonywanie tych usƂug zostaƂy urealnione, do ich wykonywania zgƂosiƂo się wielu chętnych. ByƂ to teĆŒ okres, w ktĂłrym wielu starszych leƛnikĂłw przechodziƂo na emerytury, a ich miejsce zajmowali mƂodzi, peƂni zapaƂu do pracy absolwenci szkóƂ o profilu leƛnym. 

 

         J.W.: Czego nauczyƂ się Pan jako podleƛniczy? Czy dƂugo musiaƂ Pan czekać na awans?

         J.S.: Jako podleƛniczy nabieraƂem doƛwiadczenia, uczyƂem się obcowania z przyrodą, uczyƂem się takĆŒe szacunku i pokory do lasu. Leƛniczym zostaƂem w 1992 r. i od tamtej pory do dziƛ peƂnię tę funkcję, obecnie w leƛnictwie Czarna Wieƛ.

 

         J.W.: OsiągnąƂ Pan sukces zawodowy. Co więc skƂoniƂo Pana do tego, ĆŒeby zdobyć dodatkowe wyksztaƂcenie i to w dodatku nie związane z tym, co Pan robi, czyli z leƛnictwem?

         J.S.: Czasy szybko się zmieniają i moĆŒna powiedzieć, ĆŒe do tej decyzji zmusiƂo mnie samo ĆŒycie, ale nie tylko. ZdecydowaƂem się poszerzyć wyksztaƂcenie takĆŒe za namową profesora Politechniki Warszawskiej ZdobysƂawa Goraja, z ktĂłrym ƂączyƂy nas wspĂłlne pasje Ƃowieckie. MĂłj przyjaciel zachęcaƂ mnie do studiowania, a ja nie miaƂem ƛmiaƂoƛci przyznać się, ĆŒe jeszcze nie zdaƂem matury. Kiedy koƄczyƂem technikum uwaĆŒaƂem, ĆŒe matura nie będzie mi do niczego potrzebna. W koƄcu przeƂamaƂem się. Po szesnastu latach od ukoƄczenia technikum leƛnego musiaƂem powtĂłrnie przygotować się do matury i zdaƂem bez problemĂłw.

 

         J.W.: Dlaczego wybraƂ Pan studia prawnicze?

         J.S.: Po pierwsze dlatego, ĆŒe tą tematyka interesowaƂem się juĆŒ wczeƛniej. Po drugie, ĆŒe wyĆŒsza uczelnia ze specjalizacją prawniczą znajduje się niedaleko Czarnej BiaƂostockiej, czyli w BiaƂymstoku. Po trzecie miaƂem juĆŒ trĂłjkę maƂych dzieci i dlatego nie mogƂem zbyt daleko i na zbyt dƂugo wyjeĆŒdĆŒać z domu. Po czwarte – o dziwo – zostaƂem tam przyjęty (ƛmiech). Co ciekawe, byƂem jednym z najstarszych studentĂłw na roku i jednym z najstarszych, ktĂłrzy skoƄczyli ten kierunek studiĂłw. ZdobyƂem dyplom magistra prawa ze specjalnoƛcią z prawa konstytucyjnego.

 

         J.W.: Niezwykle waĆŒną rolę w Pana ĆŒyciu odgrywa dziaƂalnoƛć spoƂeczna, ktĂłrej poƛwięca Pan mnĂłstwo czasu, między innymi praca w samorządzie lokalnym. Jakie byƂy tego efekty?

         J.S.: Po 1989 r. spoƂeczeƄstwo bardzo się zmieniƂo. Dotyczy to zwƂaszcza  lokalnych spoƂecznoƛci. Ludzie uwierzyli, ĆŒe sami mogą o czymƛ decydować. Ten entuzjazm udzieliƂ się takĆŒe i mnie. BraƂem udziaƂ we wszystkich wyborach samorządowych z rĂłĆŒnym skutkiem. Na razie wywalczyƂem remis: 3 – 3. Trzy razy wygraƂem i dostaƂem się do Rady Miasta Czarnej BiaƂostockiej II, IV i V kadencji. Trzy razy przegraƂem. W Radzie peƂniƂem m.in. funkcję wiceprzewodniczącego Rady Miejskiej, spoƂecznego zastępcy burmistrza, przewodniczącego komisji, a w ostatniej V kadencji miaƂem zaszczyty być jej Przewodniczącym. Praca ta pozwoliƂa mi na poznanie problemĂłw i potrzeb lokalnej spoƂecznoƛci. Sens demokracji polega m.in. na tym, ĆŒe raz się przegrywa, raz wygrywa. Nie ma funkcji spoƂecznych danych raz na caƂe ĆŒycie. Wyborcy na bieĆŒÄ…co oceniają prace wybranych przez siebie przedstawicieli.

 

         J.W.: Jedną z Pana pasji jest Ƃowiectwo, ktĂłre w pewnym stopniu przeƂoĆŒyƂo się na organizowanie w Czarnej cyklicznych „SpotkaƄ Hubertowskich”. Jak to się zaczęƂo?

         J.S.: Praca leƛnika jest nierozerwalnie poƂączona z zainteresowaniem Ƃowiectwem. Dzika zwierzyna jest nieodƂącznym elementem ƛrodowiska leƛnego, a gospodarka Ƃowiecka zajmuje się hodowlą i ochroną zwierzyny, a takĆŒe utrzymaniem odpowiedniej liczebnoƛci, aby ograniczyć straty w uprawach leƛnych i rolnych. Dostanie się do koƂa Ƃowieckiego nie byƂo sprawą Ƃatwą, nawet dla leƛnika. Po 10 latach staraƄ w 1991 r. zostaƂem zaproszony do kręgu myƛliwych: KoƂa Ɓowieckiego „Brzask” przy Politechnice Warszawskiej. ZdaƂem egzamin i staƂem się peƂnoprawnym myƛliwym. Przez pierwsze trzy lata polowaƂem z doƛwiadczonym myƛliwym, ktĂłry wprowadzaƂ mnie w tajniki Ƃowiectwa. Nie chodziƂo wtedy o pozyskanie zwierzyny, ale przebywanie w lesie, dokarmianie zwierząt, obserwację i szacowanie szkĂłd w uprawach rolnych. Po trzech latach zdaƂem kolejny egzamin selekcjonera.

 

         J.W.: Czy wejƛcie w krąg myƛliwych wiÄ…ĆŒe się z jakimƛ szczegĂłlnym obrzędem?

         J.S.: W tradycji Ƃowieckiej jednym z obrzędĂłw jest chrzest myƛliwego. MĂłj chrzest wypadƂ na polowaniu na zające na terenach poƂoĆŒonych niedaleko litewskiej granicy. W pierwszym dniu wystrzelaƂem caƂy pas amunicji i nie trafiƂem ani jednego zająca. Nie spodziewaƂem się, ĆŒe tak szybko biegają (ƛmiech). Dopiero w drugim dniu polowania doƛwiadczeni myƛliwi wytƂumaczyli mi technikę strzelania. Wtedy udaƂo mi się pozyskać dwa zające. ZostaƂem wysmarowany „farbą” jednego z tych zwierząt i wyglądaƂem jak Indianin polujący na Ƃowisku. Po 20 latach obecnoƛci w kole Ƃowieckim zostaƂem jego Ƃowczym i jestem odpowiedzialny za gospodarkę Ƃowiecką w trzech obwodach. Ale Ƃowiectwo, jak juĆŒ wspomniaƂem, to nie tylko polowanie, ale takĆŒe, a raczej gƂównie kultura i tradycje Ƃowieckie. KaĆŒdy myƛliwy jest zobowiązany do ich pielęgnowania i kultywowania. Dlatego np. od oƛmiu lat nad zalewem w Czarnej BiaƂostockiej organizowane są „Spotkania Hubertowskie”, ktĂłre mają za zadanie przybliĆŒyć spoƂeczeƄstwu Ƃowiectwo. Praca nasza zostaƂa zauwaĆŒona w Polsce i dlatego zostaƂem zaproszony do elitarnej organizacji Zakonu KawalerĂłw Orderu ZƂotego Jelenia. Zakon zostaƂ zaƂoĆŒony przez ostatniego księcia z dynastii PiastĂłw Jerzego IV Wilhelma w Brzegu w 1672 r. Zakon zostaƂ reaktywowany w Lanckoronie w 1998 r. Kawalerowie reaktywowanego Zakonu, tak jak ich poprzednicy, stoją na straĆŒy etyki i kultury Ƃowieckiej, naszych wielowiekowych tradycji, zwyczajĂłw, języka Ƃowieckiego, a takĆŒe dbają o jak najlepszy wizerunek wspóƂczesnego polskiego myƛliwego.

 

         J.W.: Jest Pan pomysƂodawcą lub jednym z pomysƂodawcĂłw wielu inicjatyw lokalnych. Jedną z nich jest powoƂanie Towarzystwa MiƂoƛnikĂłw Czarnej BiaƂostockiej i Okolic. Czym się Towarzystwo zajmowaƂo?

         J.S.: Towarzystwo powstaƂo w 1993 r. na spotkaniu zaƂoĆŒycielskim,
w ktĂłrym uczestniczyƂo okoƂo 150 osĂłb. Przez te 20 lat Towarzystwo MiƂoƛnikĂłw Czarnej BiaƂostockiej i Okolic odegraƂo duĆŒÄ… rolę w ĆŒyciu miasta i gminy. ByƂo m.in. organizatorem Jarmarku Jesiennego, konkursĂłw na najƂadniejszy ogrĂłd i balkon. Dziƛ Towarzystwo liczy 15 osĂłb, czyli 10 razy mniej niĆŒ na początku. Obecnie coraz trudniej jest namĂłwić ludzi do pracy spoƂecznej. Jednak w ostatnich latach udaƂo mi się wskrzesić chęć do pracy spoƂecznej, co zaowocowaƂo powoƂaniem przez nas Centrum Kultury Ɓowieckiej i Leƛnej w Czarnej BiaƂostockiej. Pierwszym efektem byƂo zorganizowanie przed dwoma laty Międzynarodowego Sympozjum Naukowo-Historycznego na temat: Ɓowiectwo w Polsce i na Litwie – wspĂłlne korzenie. W ubiegƂym roku podobne sympozjum byƂo poƛwięcone zwierzynie grubej w kulturze Ƃowieckiej i leƛnej Polski i Litwy. Z kolei tematem tegorocznego międzynarodowego sympozjum byƂo: Zwierzyna drobna w kulturze Ƃowieckiej i leƛnej Polski i Litwy. Na zlecenie Centrum Kultury Ɓowieckiej i Leƛnej wydano dotąd pięć publikacji z tematami sympozjĂłw. RĂłwnieĆŒ na zlecenie Centrum warszawski malarz Piotr SzaƂkowski namalowaƂ obraz ƛw. Eustachego, pierwszego patrona myƛliwych i leƛnikĂłw. Obraz ten znalazƂ swoje miejsce w koƛciele p.w. Úw. Rodziny w Czarnej BiaƂostockiej. Drugi obraz tego malarza, przedstawiający ƛw. Huberta, obecnego patrona myƛliwych zawiƛniew koƛciele w Czarnej Wsi Koƛcielnej. Wszystkie te dziaƂania Centrum mają na celu przybliĆŒanie i utrwalanie mieszkaƄcom naszej gminy kultury Ƃowieckiej rozumianej jako częƛć kultury narodowej.

 

         J.W.: Poza pracą zawodową i spoƂeczną jest jeszcze rodzina. Czy rodzina wspiera Pana w tych dziaƂaniach?

         J.S.:W tym roku mija 20 lat od czasu mojego ƛlubu z Ewą. Dzięki jej cierpliwoƛci i wyrozumiaƂoƛci udaje mi się godzić pracę zawodową i spoƂeczną oraz realizować swoje pasje. Niejednokrotnie wspiera mnie w trudnych chwilach, a i sama znajduje czas na dziaƂalnoƛć spoƂeczną. Największą moją dumą jest to, ĆŒe z naszego związku narodziƂy się trzy piękne cĂłrki. Najstarsza Joanna uczy się w liceum w BiaƂymstoku, ƛrednia Natalia uczy się w gimnazjum, a najmƂodsza Emilia koƄczy szkoƂę podstawową. Oboje z ĆŒoną staramy się, ĆŒeby wychować nasze cĂłrki w tradycji chrzeƛcijaƄskiej, przekazując im polskie wartoƛci, tak jak wychowaƂ mnie, moich dwĂłch braci i siostrę ojciec. W pierwszych latach powojennych ojciec zaƂoĆŒyƂ prywatny warsztat ƛlusarski, W tamtym czasie utrzymanie rodziny z dochodĂłw z takiej dziaƂalnoƛci byƂo niezwykle trudne, bo wƂadze komunistyczne ograniczaƂy, a często wręcz zwalczaƂy wszelką prywatną inicjatywę. Dzięki ojca nieugiętej postawie dziƛ jesteƛmy w stanie sprostać trudnym wyzwaniom, za co jestem mu bardzo wdzięczny.

 

Dziękuję za rozmowę

RozmawiaƂ: Józef Woronko

    

bottom of page